Eye on the TV
'cause tragedy thrills me
Whatever flavor
It happens to be
Czas na następną notkę. Tylko co tu napisać... Ostatnio miewam bardzo dziwne humory i nie mam pojęcia skąd to się bierze. Może otoczenie, może muzyka, może brak czegoś...
Upadła. Wprost w błoto, na dłonie. Spróbowała się podnieść jednak wtedy ręce się pod nią załamały i wylądowała z powrotem z twarzą przy ziemi. Załkała zaciskając dłonie. Nie chciała, nie miał już sił wstawać. Chciała po prostu tu leżeć. Już nie musieć walczyć, już nie musieć martwić się, już nie musieć żyć... Kilku ludzi przechodzących obok minęło ją w ciszy, jakby nikogo tu nie było, kilku patrzyło na nią z pogardą, kilku ze strachem. Kilku zarechotało głośno i trąciło ją butem. A ona leżała nie zwracając na nich uwagi. Nie obchodziło ją kto na nią patrzy i co o niej myśli. Sięgnęła dna, a może szczytu. Nie czuła nienawiści, zimna, bólu, strachu, nie czuła nic. A ludzie przechodzili.
Usłyszała cichy szept, ktoś chwycił ją za ramię. Posklejane błotem kosmyki włosów zatańczyły wokół twarzy, gdy ten KTOŚ ją unosił. Uchyliła powieki, ale jedynym co dało się dostrzec była para oczu. Spokojny ocean, spokojny błękit. Silne ramiona ją otoczyły, posadziły na czymś. Oparła się o coś, o tego KOGOŚ. Był ciepły. Warkot, wiatr na twarzy. I cichy szept.
- Znalazłem Cię...
Fajne :) tylko jak to zinterpretować
OdpowiedzUsuńJak najbardziej pesymistycznie się da.
UsuńIntrygujący skrawek myśli.
OdpowiedzUsuń